sobota, 4 stycznia 2020

Tess Gerritsen - "Osaczona"

Autor: Tess Gerritsen
Tytuł: Osaczona
Wydawnictwo: Harper Collins
Data wydania: 6 listopada 2019
Liczba stron: 240
Ocena: 6/10 

Opis: 

Zabiła.
Taki zarzut usłyszała Miranda Wood, kiedy w jej własnej sypialni znaleziono zakrwawione ciało byłego kochanka. Obok zwłok leżał nóż kuchenny, którym zadano ciosy. Podejrzane jest również to, że ktoś anonimowo wpłaca za nią sporą kaucję.
Miranda musi udowodnić swoją niewinność, mimo że wszystko świadczy przeciwko niej. Walcząc o dobre imię, odkrywa krok po kroku mroczną sieć kłamstw, szantażu i korupcji.
Ale jest ktoś, kto zrobi wszystko, żeby prawda nie wyszła na jaw. Im bardziej Miranda zbliża się do rozwiązania zagadki, tym większe niebezpieczeństwo jej grozi. W końcu sama staje się celem mordercy.

Recenzja:

Od dłuższego czasu miałam chęć na zapoznanie się z twórczością Tess Gerristen. Wiele osób w moim otoczeniu chwali jej twórczość, szczególnie kryminały medyczne, ja jednak postanowiłam zapoznać się z czymś lżejszym. Osaczona jest jedną z pierwszych książek napisanych przez autorkę, dlatego wydała mi się wyborem idealnym i – jeśli ocenimy ją przez pryzmat lekkiego kryminału-thrillera - jest lekturą fantastyczną. 

W fabułę Osaczonej bardzo łatwo się wciągnąć. Z pozoru historia zdaje się prosta, ale im dalej w fabułę, tym więcej się dzieje. Niebezpieczeństwo depce po piętach głównej bohaterce, nie brakuje tutaj kilku udanych zwrotów akcji oraz… interesującego portretowania postaci – szczególnie Mirandy (głównej bohaterki) oraz Chase’a (brata ofiary). Poznajemy nie tylko sylwetki i postawy wspomnianych bohaterów, ale i ich rozterki, cierpienia, emocje nimi targające. Bardzo dobrze mi się o nich czytało, choć niektóre ich zachowania nieco mnie irytowały – choćby ciągłe wspominanie Chase’a, że dowody świadczą wyraźnie przeciwko Mirandzie, a przecież większość z nich była wątpliwa, naciągana wręcz (co również jest powtarzane). Ba! Taki frustrujący zarzut pojawia się ku bohaterce nawet w momencie, gdy już jest niemal pewne, że to nie ona. Ale skoro to nie Miranda zabiła, to kto? No właśnie… 

Książka trzyma w napięciu do ostatnich stron i na kartach pojawia się wielu podejrzanych dla czytelnika osobistości, dzięki czemu poznajemy faktycznego mordercę dopiero na ostatnich stronach. Spodziewałam się podobnego wyjaśnienia, ale akurat ta osoba była poza moimi podejrzeniami, co uważam za ogromny plus. Również tło całości uważam za udane – poznajemy rodzinne dramaty (m.in.. faworyzowanie jednego dziecka kosztem drugiego), grzeszną przeszłość kilku postaci, a nawet jesteśmy świadkami romantycznych uniesień. I – o dziwo – mieści się to wszystko na przeszło dwustu stronach, a nie czuje się przepełnienia wątkami. 

Spodobało mi się również to, że na wstępie mamy każdego istotnego bohatera opisanego jednym zdaniem. Dobrze odwzorowują one pierwsze spojrzenie samego czytelnika na nich, bo opinie o nich zmieniają się wraz ze stopniowym poznawaniem poszczególnych postaci. Nie spodobało mi się natomiast to, że w książce znalazło się kilka drobnych braków w… znakach interpunkcyjnych. Ktoś był głodny i zjadł parę kropek i przecinków... 

Ze względu na taką mnogość ciężko mi uznać Osaczoną stricte za thriller, bo historia mocno przyprawiona jest obyczajowością, dramatem i romansem. Ale może to i dobrze – dzięki temu bez wątpienia trafi do szerszej rzeszy czytelników. To po prostu idealna książka na rozpoczęcie przygody z kryminałami i thrillerami. Jestem przekonana, że spodoba się wielu osobom, szczególnie płci pięknej. Polecam serdecznie. :)

12 komentarzy:

  1. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej powieści Gerritsen, chociaż obiecuję sobie to co roku. Mam nadzieję, że w tym w końcu się uda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam zupełnie autorki. Z kryminałami i thrillerami jestem na bakier, ale jeśli warto zacząć z nimi przyjaźń właśnie od "Osaczonej", to wpisuję tę powieść na swoją listę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po tej recenzji raczej nie sięgnę po "Osaczoną". Jak widzę z opisu, to do końca nie wiadomo, czy to thriller, czy dramat rodzinny, chociaż sama fabuła wydaje się ciekawa. Zbyt dużo już takich przereklamowanych dzieł czytałem (jak chociażby "Kobieta w oknie"; A.J. Finn). Szkoda czasu, gdy czeka coś ciekawszego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki Gerritsen, zarówno te, medyczne, jak i te lżejsze. Przyznaję, że sięgnęłam po nie po obejrzeniu serialu Partnerki, ale książki z serii Rizzoli i Isles są o wiele lepsze od serialu. Nie raz wciągnęła mnie ich akcja i udało się autorce mnie zaskoczyć. Nie czytałam jeszcze ostatnich, muszę po nie sięgnąć, chociaż czytałam rozbieżne recenzje na temat. To chyba też wznowienie, ale nie pamiętam, żebym ją czytała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tess Geritsen to kolejna autorka, której twórczość jest mi znana tylko ze słyszenia. Też w końcu chciałabym przeczytać jej książkę. Uwielbiam w powieściach niespodziewane zwroty akcji, więc myślę, że "Osaczona" mi się spodoba i wciągnie mnie swoją historią. Jeżeli trzyma w napięciu to już jestem kupiona! Dodatkowy, jednozdaniowy opis każdego bohatera to ciekawe rozwiązanie, szczerze przyznam, że lubię w książkach takie małe urozmaicenia. Połączenie gatunkowe też mnie nie odstrasza od tej książki a prostota okładki niezwykle mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Osaczona" może być dobrym początkiem przygody mojej z kryminałami, książka ta jest fajnym połączeniem kryminał z romansem. Tesse Gerritsen nie znam, akurat taka książka była by dobra na pierwszy ogień, nic ciężkiego tylko coś spokojniejszego, lekkiego. Fabuła wciągająca, jeśli morderca nas zaskoczył ta osoba nie była brana pod uwagę to w tego typu lekturze jest ogromnym atutem. Trzeba będzie się za książką rozejrzeć w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bardzo lubię Tess Gerritsen, mam na koncie jej jakieś 8 książek przeczytanych. Tej akurat nie czytałam, na pewno jak się pojawi w bibliotece to po nią sięgnę. Lubię takie thrillery wszystko wskazuje na jedną osobę a tak naprawdę to ktoś ją wrabia i już jestem ciekawa kto?

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nawet ten tytuł u siebie w zbiorach, ale nie czytałam jeszcze 😁 Tess lubię, czytałam jej Mumię i Sobowtóra 😊 i jestem jak najbardziej za 😉 Dziękuję za polecenie 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę przyznać, że mam słabość do imienia, które autorka wybrała głównej bohaterce... Jej, ktoś też tak ma?
    Nie, jeszcze nie spotkałam się z Tess Gerritsen i zaskoczyły mnie te powyższe głosy, że jest tak znana... (nie powiem, trochę mi głupio się przyznawać). Powiem szczerze, że zmartwiło mnie to, że autorka wybrała kilka gatunków i włączyła wszystko w fabułę - co to za moda? Od razu skojarzyło mi się przede wszystkim z naszą polską Knedler - z doświadczenia wiem, że potem nie wychodzi to tak idealnie, jak człowiek sobie założył (trochę w myśl zasady, jak coś jest do wszystkiego to jest do... czegoś innego). Nie mówię, może Gerritsen wpadła na świetny pomysł, by jej książka miała ręce i nogi, może wreszcie mamy zwrot w naszym kochanym czytelniczym świecie, wynalezienie złotego środka - nie chcę bynajmniej umniejszać powyższej pozycji, w końcu przecież jej nie czytałam, jednak ja się do tej pory bardziej przejechałam na podobnych przygodach niż poczułam radość ze zwykłej lektury. Stąd właśnie moje zaskoczenie, że książka zdobyła tak dobrą opinię (choć 6/10 to taki mocniejszy niedosyt, czy tylko ze względu na schematyczne zarzuty względem typowanego początkowo mordercy?). Nie wiem również, czy upchanie wszystkiego w tak małej liczbie stron to dobry pomysł, czy właśnie książka nie powinna być grubsza... Zwykle mamy problem przeciwny - za długo, za nudno, za rozwlekle, dlatego nie wiem, jak to nawet ująć xD
    W każdym razie myślę, że sięgnę po tę lekturę. Dość wam ufam, żeby zmienić swoje nastawienie do hybryd.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przepadam za thrillerami ale jeśli ten nie jest typowy to mnie kusi. Autorki niestety nie znam.
    Normalnie będąc w sklepie i znając siebie, a widząc tytuł raczej bym się nie skusiła ale recenzja zmienia trochę obraz i zachęca. Ciekawe jak czytałoby się pierwsze strony bo dużo od nich zależy.

    OdpowiedzUsuń
  11. O rety, taka mieszanka trochę wybuchowa. Niby jest coś z gatunków które lubię ale, w polaczeniu jeszcze z dramatem i thrillerem... zupełnie nie dla mnie. Autorkę znam ze słyszenia ale pisze ona książki które nie są w moim guście, więc nawet nie myślałam żeby jakąkolwiek przeczytać.
    Książka liczy sobie niezbyt dużo stron, jednak bardzo dużo i bardzo szybko się dzieje, nie wiem jednak czy nie za szybko. Chociaż jeśli Ty mówisz, że nie czujesz przepełnienia wątkami to chyba powinnam Ci wierzyć, bo raczej sama tego nie sprawdzę. Te dowody świadczące przeciwko głównej bochaterce a raczej wypominanie ich mogło być po to aby zmylić czytelnika nawet w momencie gdy jest już prawie pewne, że to nie ona była winna, i faktycznie może być to trochę frustrujące, ale najwidoczniej po coś ten wątek tam był. Mimo kilku wad i niedociągnięć, książka trzyma w napięciu a jej koniec jest niespodziewany, a o to tu chyba chodzi. Literówki, kropki i przecinki można tez wybaczyć, myślę ze wiele osób nie zwróci na to uwagi(sama niejednokrotnie jak się wciągnęłam w historię książki to nie zauważałam literówek, dopiero przy "powracaniu" je dostrzegłam ;))
    Mnie nadal nic tu nie przekonuje, ale jest wiele osób dla których ta pozycja będzie dobra na rozpoczecie przygody z tym gatunkiem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem miłośniczką tego typu opowieści, więc odpuszczę. Jednak fani powinni zdecydowanie sięgnąć po tę książkę, bo jak recenzentka zauważyła, że wady i niedociągnięcia przytrafiły się autorce ( i wydawcy ;-) ), to jednak książka trzyma w napięciu do ostatnich stron.

    OdpowiedzUsuń